Plaże Lofotów

O potrzebie wyobraźni

Plaże Lofotów

Dziewicze plaże czy połacie śniegu nietknięte ludzką stopą – nie trzeba jechać na Wyspy Dalekie, żeby zobaczyć takie rzeczy. Można je znaleźć właściwie wszędzie – dopóki nie pojawią się ludzie, oczywiście. I tu drobna uwaga: fotograf to też człowiek. W dodatku taki dziwny człowiek, który najpierw musi dokładnie miejsce pooglądać z różnych perspektyw, zanim zrobi to, co lubi najbardziej, czyli zdjęcie. Problem w tym, że po takim oglądaniu plaża tudzież połać śniegu (w zależności od miejscówki i pogody) już taka dziewicza nie jest. A jak sobie nadepczemy, to nici z czystej, naturalnej rzeźby terenu. Jeśli jeszcze piasek (czy też śnieg) jest po prostu gładki, to pół biedy – da się go „wyprasować” w postprodukcji, choć to w sumie robota, której lepiej uniknąć. Przywrócenie delikatnych światłocieni albo tekstury piasku wyrzeźbionej na płyciźnie przez wodorosty to już trudniejsze zadanie, którego z pewnością warto unikać. Warto więc do wymyślania kadru używać raczej wyobraźni, niż nóg – najpierw wymyślić, gdzie trzeba stanąć, a potem przemieścić się tam, zostawiając tak mało śladów, jak to tylko możliwe, i to od najbardziej nijakiej strony. Zanim postawisz gdzieś krok, zastanów się, czy nie będziesz za chwilę potrzebować tego miejsca w kadrze?

 

P.S. Zwolniły się właśnie dwa miejsca na wiosenną Toskanię – korzystajcie z okazji!

  1. Niewątpliwie jak się biega z bezlusterkowcem to ślady są płytsze, bo sprzęt jest lżejszy, z drugiej strony na duszy ciężko, tyle kasy za zabawkę człowiek wydał i nikt nie podziwia, jeszcze docinki za plecami słyszy.

    1. Można jeszcze przywieszać baloniki wypełnione helem, żeby lżej było. No i wtedy pełna satysfakcja, bo wszystkim fotografom wokół szczęka opada. I na wszystkich zdjęciach się będzie!

  2. Fotoamator martwi się o sprzęt, profesjonalista martwi się o pieniądze, mistrz martwi się o światło i kompozycje.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *